czwartek, 28 grudnia 2017

Pielęgnacja poranna i wieczorna z dodatkami

  Z rytuałem porannej pielęgnacji będzie dużo szybciej i prościej, niż z wieczornym. Dobrze wiecie już co to jest tonik, płyn micelarny itp., więc skupimy się na konkretach.
  Wstajesz rano z łóżka i ... no właśnie, w moim przypadku kontynuacja to i.... robisz sobie kawę :) Ale kiedy już wypiję kawę i zjem śniadanie, idę do łazienki ogarnąć buźkę :). Dla tych z Was, którym brak czasu i chęci w porannych godzinach zajmować się urodą, rytuał pielęgnacyjny uproszczony do minimum: tonik i krem. Tak, tylko tyle :) Jeśli naprawdę brak Ci czasu to jest absolutne minimum, które powinnaś zrobić dla swojej skóry. Tonik delikatnie oczyści i odświeży, a krem nawilży. Potem dowolnie albo makijaż, albo nie. Niestety te z nas, które borykają się z cerą tłustą, trądzikową nie mają tak łatwo. Aby powstrzymać powstawanie nowych wykwitów, muszą niestety powtórzyć całą pielęgnację wieczorną, czyli oczyścić porządnie skórę wybranym sposobem (najlepiej umyć), stonizować i dopiero wtedy nałożyć krem, później wiadomo makijaż, albo i nie.

lekka emulsja doskonale nawilża i
szybko się wchłania
Jeśli chodzi o rodzaj kremu, który możemy stosować "na dzień". Na pewno powinien on zawierać filtr UV, im wyższy, tym lepszy.. Większość kremów niestety zawiera filtr 15, czyli niezbyt wysoki. Oczywiście musimy też pamiętać, że filtr działa tylko przez kilka godzin :(. Poza tym krem na dzień powinien być nawilżający, nie natłuszczający. Różnicę między tymi dwoma odczują szczególnie te z Was, które będą próbowały na krem nałożyć makijaż. Przy kremie tłustym trwałość makijażu jest znacznie niższa,  dużo ciężej się go nakłada, ponieważ zamiast wtopić się w skórę, ślizga się po niej, a po krótkim czasie nawet jeśli macie suchą skórę, zaczniecie się nieładnie świecić. Jeśli nie nakładacie makijażu, a macie bardzo suchą skórę, możecie pokusić się o krem lekko natłuszczający.
  Moim zdaniem najbardziej optymalnym rozwiązaniem pomiędzy zdrowiem skóry, a makijażem są kremy BB lub CC. Są to kremy, które poza tym, że dbają o naszą skórę, dodatkowo zawierają delikatny pigment, który subtelnie wyrównuje jej kolory. Niestety krem BB/CC nie sprawdzi się u tych z nas, które borykają się ze stanami zapalnymi, lub licznymi intensywnymi przebarwieniami, bliznami. Jeśli macie taką skórę, a chcecie aby wyglądała ona jednolicie, nie obędziecie się bez podkładu. 
serum olejowe,
używam jako kremu pod oczy i
olejku do ust-  uwielbiam
  Dla tych z nas, które rano w łazience mogą pobyć kilka minut dłużej. Oprócz kremu na dzień, warto stosować osobny krem pod oczy (zarówno w pielęgnacji porannej, jak i wieczornej). Skóra wokół oczu jest dużo cieńsza i delikatniejsza, niż ta na reszcie twarzy. Dużo szybciej się przesusza, traci jędrność i to właśnie w tej okolicy zazwyczaj pojawiają się pierwsze zmarszczki. Dlatego też kremy pod oczy są zazwyczaj bogatsze i bardziej skoncentrowane, niż te do twarzy. Wystarczy nałożyć odrobinę kremu na palce środkowe i delikatnie wklepać w skórę wokół oczu (górna i dolna powieka). Dlaczego palec środkowy, nie wskazujący? Dlatego, że palec środkowy nie ma takiej siły nacisku, co wskazujący, więc delikatnie wklepujemy krem, zamiast okładać naszą delikatną skórę. Całość zajmuje około 20 sekund.
  Oczywiście możemy pokusić się również o nałożenie serum lub esencji (to tak naprawdę serum o dużo lżejszej konsystencji, dzięki czemu szybciej się wchłania), ale to znowu dodatkowy czas, a tego szczególnie rano, zawsze brakuje.
Gudetama all i one dla leniwych- tonik, serum
i krem w jednym- używam codziennie i kocham
  Podsumujmy więc czasowo pielęgnację podstawową i rozszerzoną poranną i wieczorną.
Wieczorem:
- oczyszczamy skórę - płynem micelarnym, mleczkiem lub innym produktem przy pomocy waciku- bez makijażu zajmie to około 30 sekund, z makijażem nawet do 15 minut !!
                                - myjemy twarz olejkiem, płynem, pianką lub innym produktem- bez względu, czy mamy makijaż, czy nie, trwa to około 2 min.
 - tonizujemy wacikiem lub bez- max 20 sekund
- nakładamy krem- bez wmasowania- około 20 sek., z wmasowaniem około 2 minuty
"pakiet" absolutne minimum zajmie nam od 2min i 40 sekund do niecałych 20 minut.
Idźmy dalej, jeśli dorzucimy do tego esencje lub serum, dodatkowe 20 sekund na rozprowadzenie i do trzech minut na wchłonięcie. Dodajmy nałożenie i wklepanie kremu pod oczy- około 30 sek.- "pakiet rozszerzony" w najkrótszej wersji zajmie nam 6 minut i 30 sekund :). Jeśli lubicie waciki, to niestety urośnie do niecałych 25 minut.
Rano:
"Pakiet podstawowy"- tonik, około 15 sekund i krem bez wmasowania około 15 sekund, więc mamy 30 sekund pielęgnacji!!
Możemy rozszerzać pielęgnację w zależności od tego, jaką ilością czasu dysponujemy. Dodajmy krem pod oczy (30 sekund), mamy tylko 1 minutę, dodajmy serum/ esencję, mamy 4 min. Jeśli zdecydujemy się na umycie twarzy, dodatkowe 2 minuty, wmasujmy krem, dwie minuty."Pakiet rozszerzony" zajmie nam tylko i aż 6 minut (poprawcie mnie, jeśli źle policzyłam:-)).
  Nie jest to czas skradziony kosztem dziecka, męża, psa czy kogokolwiek lub czegokolwiek innego. To jest Wasz czas, który macie, który się wam należy i reszta powinna to uszanować (może za wyjątkiem psa, on niekoniecznie zrozumie:-)). Tylko 12 minut w ciągu całego dnia... to naprawdę nie dużo, a Wasza skóra odwdzięczy się Wam promiennym wyglądem i gładkością. Nadal nie? Podstawy zajmą Ci tylko 3 minuty w ciągu całego dnia, poza tym możesz uzbroić się w produkty wielozadaniowe takie jak serum marki HolikaHolika z serii Gudetama. Za jednym razem nakładasz serum, tonizujesz i kremujesz skórę.
  Pielęgnacja na prawdę może być przyjemnością, nie obowiązkiem. Musisz tylko znaleźć odpowiedni sposób i produkty dla Ciebie.

wtorek, 19 grudnia 2017

Pielęgnacja wieczorna cz. 3- krem

  Nareszcie, po całym oczyszczaniu i tonizowaniu, przyszedł czas na zakończenie podstawowej pielęgnacji wieczornej- krem. Na rynku dostępne są przeróżne kremy. Od po prostu nawilżających do regenerujących, seboregulujących i przeciwzmarszczkowych. Wszystkie mają jedno zadanie- dostarczyć naszej skórze tych składników, których najbardziej potrzebuje. Dlatego właśnie dobór odpowiedniego kremu jest bardzo istotny.
  Zacznijmy od tego, które kremy są odpowiednie do stosowanie na noc, ponieważ nie wszystkie mają to wyraźnie napisane na opakowaniu. Pierwszym kryterium kwalifikującym krem jako nocny jest brak filtrów UV (w nocy nie są nam potrzebne). Drugą istotną rzeczą jest ich skład. Kremy na noc są zazwyczaj bogatsze, bardziej odżywcze, niż kremy na dzień. Z reguły wiąże się to z cięższą konsystencją, więc jeśli macie skórę z tendencją do zapychania porów, uważajcie i zawsze sprawdzajcie konsystencję kremu przed kupnem. To samo zresztą dotyczy osób, które nie lubią czuć czegokolwiek na swojej twarzy. Kremy cięższe dłużej się wchłaniają, więc dłużej pozostają na naszej skórze.
 oil lub glicerin od razu odstawcie go na półkę- nie jest dla Was dobrym rozwiązaniem. Wybierajcie te kremy, które zaraz po wodzie (aqua) mają składniki aktywne takie jak kwasy (acid), ekstrakty (extract), minerały jak np. srebro, czy glinkę lub krzemionkę. Olej lub ich mieszanina nie powinien być głównym składnikiem kremu. Im więcej olejów i substancji natłuszczających zawiera krem, tym będzie cięższy. Na szczęście pojawiły się na polskim rynku kremy wodne i emulsje. Są to dwa rodzaje "kremów" które zawierają śladowe ilości olejów i bardzo szybko się wchłaniają nie zatykając porów.. Pomysł na tego typu pielęgnację przybył do nas z Korei kilka lat temu. Obecnie nawet polscy producenci, podążając za modą i oczekiwaniami, wprowadzają do swojej oferty produkty oparte na filozofii koreańskich rytuałów piękna.
Pozostając przy cerze tłustej, produkty na noc dla niej właśnie powinny być lekkie, zawierać dużo wody, a mało olejów, więc jeśli na  pierwszej pozycji składu kremu zobaczycie
   Idąc za ciosem, kremy dzielą się na dwa rodzaje: olej w wodzie i woda w oleju. Są to dwa składniki, które każdy krem musi posiadać, aby pozostałe składniki aktywne mogły się w nim wymieszać i połączyć. Trzecim składnikiem, który każdy krem posiada to emulgator (np. lecytyna sojowa), który sprawi, że krem nie będzie się nam rozwarstwiał (olej na stałe połączy się z wodą). Czwartym na nasze nieszczęście jest konserwant lub kilka z nich. Niestety nasze prawo nie przewiduje dopuszczenia do obrotu kosmetyku, który go nie zawiera, chociażby w małej ilości. Konserwanty całe szczęście mogą być naturalne, jak np. kwas laktabionowy. Pamiętajcie tylko, że produkty z naturalnym konserwantem mają krótszy termin przydatności, niż te ze sztucznym.
  Zawracając do tematu głównego- skóra normalna i sucha. Dlaczego razem? Ponieważ osobiście nie
znam nikogo, kto miałby skórę tylko i wyłącznie normalną. Zazwyczaj łączy się ona albo z suchą, albo z tłustą. Jeśli Twoja skóra przesusza się pod oczami i na policzkach, a w strefie T jest normalna, możesz wybierać kremy odrobinę cięższe. Nie przesadzaj tylko, bo nawet cera normalna może mieć tendencję do zatykania porów. Twój krem może być odżywczy, przeciwzmarszczkowy, nawilżający... masz dowolność wyboru, jeśli tylko konsystencja kremu Ci odpowiada.
   Co ze skórą bardzo suchą i skłonną do podrażnień? Tutaj sprawa znów się komplikuje, ale tylko odrobinę. Jeśli masz właśnie taki typ cery, wybieraj kremy ciężkie, odżywcze, wręcz delikatnie
natłuszczające. Możesz się nawet pokusić o stosowanie olejku do twarzy zamiast kremu. Dzięki temu wzmocnisz i nawilżysz swoją skórę, a ona odwdzięczy Ci się wyrównanym kolorytem, jędrnością i brakiem suchych, łuszczących się skórek.
  Może brzmi to wszystko trochę skomplikowanie, ale na prawdę, nie ma się czego bać. Najlepszym doradcą będzie Twoje własne doświadczenie. Niestety wiąże się to z kilkoma próbami, więc zamiast kupować nowy, polecany krem, zaopatrzcie się w próbki lub opakowania w formacie podróżnym. Jeśli okaże się, że Twoja skóra rano jest ściągnięta/ przetłuszczona, nie podoba Ci się zapach lub konsystencja, wiesz już, że tego kremu nie kupisz. W każdej drogerii powinny być testery (tak, dotyczy to nie tylko kolorówki), jeśli nie ma próbek, możesz, jako klientka, przyjść z własnym małym pojemniczkiem i wziąć próbkę kremu. Jeśli nie masz możliwości zaopatrzenia się w próbkę kremu, możesz go kupić na własne ryzyko, ponieważ nie dokonasz zwrotu otwartego produktu. Pamiętaj też, że fakt, iż Twojej przyjaciółce z taką samą cerą, krem odpowiada, nie znaczy to wcale, że będzie on odpowiadał Tobie.
  Powodzenia w poszukiwaniach :)

wtorek, 12 grudnia 2017

Pielęgnacja wieczorna cz.2.- Tonik- niby nic szczególnego

Poprzednio rozwodziłam się nad tym, jak ważne jest oczyszczenie skóry twarzy z zanieczyszczeń zgromadzonych na niej w ciągu dnia i makijażu. Najprościej by było, gdyby tylko to wystarczyło do zachowania zdrowej, promiennej i gładkiej skóry. Niestety, to nie jest aż tak proste.
   Nasza skóra z natury ma kwaśne ph (około 4/ 4,5). Przy każdym kontakcie z wodą, która jest z natury zasadowa, lub innym produktem oczyszczającym, ph naszej skóry podwyższa się. Dodatkowo zostaje usunięta bariera ochronna naszej skóry, tzw. płaszcz wodno- lipidowy. Czym to wszystko skutkuje? Na naszej twarzy żyją miliony bakterii, ich ulubionym środowiskiem jest to zasadowe, więc po oczyszczeniu twarzy mają na niej istny raj i nic nie hamuje ich powielania. W efekcie możemy zaobserwować wzmożoną ilość stanów zapalnych, szczególnie u osób ze skłonnością do powstawania tego rodzaju wykwitów. Jeśli chodzi o płaszcz wodno- lipidowy, który usuwamy w trakcie oczyszczania. Po usunięciu swojej bariery ochronnej, skóra jest bardziej podatna na infekcje namnażającymi się na jej powierzchni bakteriami. Z komórek naskórka w szybkim tempie odparowuje woda. Skóra zaczyna się przesuszać. Uruchamia to jej mechanizm obronny, zaczyna produkować większe ilości sebum, by jak najszybciej odtworzyć ów barierę. Innymi słowy, skóra zaczyna się przetłuszczać, szczególnie u osób z ze skórą tłustą i mieszaną. Może brzmi to trochę absurdalnie, ale przetłuszczająca się skóra z niedoskonałościami naprawdę może być wynikiem przesuszenia.
   Do sedna, co z tym wszystkim ma wspólnego tonik? Co to jest?
Tonik to płyn o obniżonym ph (około 4), często wzbogacony o składniki pielęgnacyjne, takie jak kwas hialuronowy, witaminy, minerały. Doskonałym tonikiem jest także hydrolat (tzw. woda kwiatowa), który ma niskie ph i zawiera składniki odżywcze. W kontakcie z naszą skórą, tonik obniża jej ph do naturalnie niższego 4/ 4,5. Odbudowuje również płaszcz wodno- lipidowy. Nasza skóra jest z powrotem zabezpieczona, a namnażanie bakterii bytujących na jej powierzchni znacznie ograniczone. W efekcie skóra jest bardziej nawilżona, gładsza, a na jej powierzchni powstaje mniej niedoskonałości.
  Wiele osób myli tonik i płyn micelarny, lub uważa te dwa produkty za jedno i to samo, tylko pod inną nazwą. Nic bardziej mylnego. Płyn micelarny, nawet wzbogacony o substancje pielęgnacyjne, ma wyższe ph niż nasza skóra ma za zadanie tylko ją oczyścić, włącznie ze zmyciem bariery ochronnej. Tonik, nawet jeśli ma w składzie substancje oczyszczające, ma głównie doprowadzić powierzchnię naszej skóry do normy.
  Jeśli chodzi o koszty, nie musicie wydawać milionów na super ekstra cudowny tonik marki X. Bardzo dobrze spełniają swoje zadanie toniki dostępne w drogeriach. Ważne, by był on dobrany do rodzaju skóry (łagodzący lub nawilżający do skóry wrażliwej, nawilżający do skóry normalnej i mieszanej, oczyszczający lub seboregulujący do cery mieszanej i tłustej).
  Większość osób używa toniku wylewając odrobinę na wacik i przy jego pomocy rozprowadza produkt po skórze twarzy szyi i dekoltu (tak, nie zapominamy o skórze poniżej linii szczęki, jest tak samo ważna :)). Ja osobiście nie lubię używać wacików, ponieważ pocieranie podrażnia moją wrażliwą skórę.
Dlatego kupuję tonik z atomizerem i rozpylam mgiełkę na twarz, szyję i dekolt.
Można go także nanosić na skórę wylewając odrobinę na dłonie i wsmarować w jej powierzchnię.
  Na rynku dostępne są produkty łączone, na przykład toniki micelarne lub serum, krem wodny tonizujący.
Jest to dobre rozwiązanie dla tych z was, które nie lubią trzymać za dużo produktów na półce, albo lubiących oszczędność czasu i pieniędzy. Z drugiej strony użycie toniku nie wyklucza użycia serum tonizującego. Wszystko zależy od Waszych preferencji, aby czas spędzony na pielęgnacji był dla Was przyjemnością.

piątek, 17 listopada 2017

Podstawy pielęgnacji domowej skóry twarzy- demakijaż cz.1

  Mało która z nas zdaje sobie sprawę, jak istotna dla pięknej i zdrowej skóry jest pielęgnacja domowa. Bez niej nie ma mowy o promiennej cerze, braku worków i cieni pod oczami, jasnym spojrzeniu i braku zmarszczek. Zanosi się na coś skomplikowanego? Niekoniecznie.
   Zaczniemy od podstaw i spraw najważniejszych. Nigdy, ale na prawdę nigdy nie powinnaś kłaść się spać w makijażu, czyli pielęgnacja wieczorna. Moim zdaniem jest ona najważniejsza. Przez cały dzień gromadzi się na naszej skórze kurz, smog, sebum, nasze własne martwe komórki. Jest to naprawdę zabójczy koktajl, który zapycha każdy por skóry, sprawia, że nasza skóra nie może oddychać, przez co staje się szara, zmęczona, pogłębiają się zmarszczki (lub dopiero pokazują :)). Dodajmy do tego jeszcze makijaż, gdzie większość produktów ma podłoże tłuszczowe... Możesz mi wierzyć, Twoja skóra na prawdę tego nie lubi. Pojawia się pytanie, jak się tego wszystkiego pozbyć? Są różne metody oczyszczenia skóry twarzy i zmycia makijażu. Zaczynając od mokrych chusteczek do twarzy, poprzez płyny micelarne, mleczka, płyny dwufazowe, aż do olejków do demakijażu, pianek myjących, maseczek oczyszczających, które rozpuszczą nam makijaż. Każdy z tych produktów ma to samo zadanie, pozbyć się z naszej skóry wszystkiego, co zebrało się na niej w ciągu dnia.
   
   Zaczynając od początku- chusteczki do demakijażu. Jest to szybkie i proste rozwiązanie na pozbycie się makijażu. Niestety, jeśli chodzi o oczyszczenie skóry, nie jest to produkt, który można by polecić. Zazwyczaj, po użyciu chusteczki, na skórze zostają resztki podkładu, sebum- pory nie są dokładnie oczyszczone, a jak wiadomo, zanieczyszczenia rozszerzają pory. Ponadto pocieranie skóry może ją dość mocno podrażnić ( w przypadku skóry normalnej lub wrażliwej). Zdarza się również, iż substancje, którymi chusteczki są nasączone,  powodują alergię i podrażnienie okolicy oka. Jeśli cera z rozszerzonymi porami skóry nie jest tym, co chciałabyś osiągnąć, radzę używać chusteczek tylko w sytuacjach, gdy nie masz innej możliwości oczyszczenia skóry, np. w podróży. 
   

   Następne w kolejce są mleczka i płyny dwufazowe. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że jeśli przedłużasz rzęsy, te produkty nie nadają się do demakijażu okolicy oka. Niestety produkty te zawierają tłuszcz, który może stopniowo rozpuszczać klej do rzęs. Faktem jest, że tłuszcz rozpuszcza tłuszcz, więc makijaż rozpuszczą bez problemu, w przypadku płynu dwufazowego, nawet ten wodoodporny. To na co musimy zwrócić uwagę, to pozostałości tłustego kosmetyku, które po demakijażu pozostają na naszej skórze. Oczyszczanie mleczkiem i płynem dwufazowym możemy wykonać przy pomocy nasączonych wacików, jednakże sposób ten dość mocno podrażnia naszą skórę. Efekty intensywnego pocierania są w szczególności widoczne w okolicy oka. Jeśli jesteś jednak zwolenniczką tego sposobu, przy demakijażu tej delikatnej okolicy, najpierw na kilka minut przyłóż do powieki nasączony produktem wacik, aby substancje w nim zawarte rozpuściły kosmetyki, a następnie delikatnie je zetrzyj. Oczyszczenie skóry tymi produktami można też wykonać bez użycia wacików. Po prostu nałóż mleczko lub płyn dłońmi bezpośrednio na skórę i delikatnie wmasuj. Produkt rozpuści makijaż, a Ty resztki możesz zmyć po prostu wodą. Mleczko do demakijażu może być dobrym rozwiązaniem dla osób, których skóra jest przesuszona, natomiast stanowczo nie polecam go osobom z tłustą skórą, gdyż pozostałości produktu będą zapychać im pory, co może skutkować stanami zapalnymi.

   
Dlaczego osobno o płynie micelarnym? Ponieważ produkt ten nie zawiera tłuszczu i z powodzeniem może być używany przez osoby, które noszą rzęsy syntetyczne. Generalnie płyn micelarny to nic innego, jak woda do której dodano detergent, substancje zapachowe itp. Często informacja ta wywołuje zdziwienie na twarzy, gdyż części osób płyn micelarny kojarzy się z czymś naturalnym. Tak niestety nie jest. Jeśli chodzi o stosowanie, ponieważ produkt nie zawiera tłuszczu, więc nie pozostawia go na naszej skórze. Dzięki temu, prawdopodobnie sprawdzi się, jeśli masz przetłuszczającą się skórę. Można go używać tak samo jak mleczka i płynu dwufazowego (przy pomocy wacików, lub za pomocą dłoni). Ostatnio na rynku pojawiły się płyny micelarne z dodatkiem olejków. Niestety dyskwalifikuje to produkt jeśli chodzi o demakijaż oka u osób noszących sztuczne rzęsy.
   Wiem, że niektóre z Was nie lubią mycia twarzy. To są produkty do demakijażu i oczyszczenia skóry, do użycia których nie potrzebujemy wody. 
Następną grupą są produkty, przy których kontakt z wodą jest raczej nieunikniony. Mowa tu o olejku, piance i masce. 
   
Zacznijmy od olejku do demakijażu. Ponieważ składa się głównie z tłuszczu, doskonale rozpuszcza nawet wodoodporny makijaż. Nakładamy go w niewielkiej ilości na dłoń i wmasowujemy w skórę. Olejek nie podrażnia oczu, więc ich nie omijamy. Możemy zobaczyć jak przy kontakcie ze skórą rozpuszcza makijaż. Doskonale usuwa też sebum zgromadzone w ciągu dnia, pozostawiając pory oczyszczone. Po wmasowaniu produktu opłukujemy dłonie letnią wodą, następnie, mokrymi rękoma zaczynamy masować twarz. I tu zaczyna się magia, gdyż olejek w kontakcie z wodą zmienia się w nietłustą emulsję. Twarz opłukujemy wodą i gotowe. Całość zajmuje około 5 minut, więc jest to dość szybki sposób. Nie pozostawia on na skórze tłustej, lepkiej warstwy, jednocześnie pozostawiając ją nawilżoną. Olejek dobrze sprawdza się w przypadku cery suchej i wrażliwej, ponieważ, poza nawilżeniem, nie używamy do oczyszczenia wacików, czyli eliminujemy pocieranie. W przypadku skóry ze skłonnością do przetłuszczania się, lepiej mimo wszystko na koniec użyć produktu beztłuszczowego.
 
 Pianka- Możemy ją znaleźć pod różną postacią. Czasem są to kremy, innym razem żele, musy, galaretki. Wszystkie te produkty łączy jedno, nie zawierają tłuszczu i w kontakcie z wodą zaczynają się pienić. Jest to super rozwiązanie dla usuwania ze skóry kurzu, brudu, złuszczonych komórek. Niestety może mieć niewielkie problemy z rozpuszczeniem makijażu. Zdarza się często, że szczypie w oczy, więc polecam omijanie tej okolicy. Używamy go podobnie jak olejku, z tą różnicą, że zarówno dłonie, jak i twarz musimy mieć zwilżone. Tak samo wmasowujemy i opłukujemy skórę letnią wodą. Jest to dobry sposób na usuwanie pozostałości innych produktów, jak mleczko, olejek, czy maska. Skóra po opłukaniu jest całkowicie nietłusta. 
 
 Pozostaje nam tylko maska. Jest to produkt, który nakładamy jak każdą tradycyjną maskę przy pomocy dłoni lub szpatułki, pędzla na suchą skórę. Z reguły producent na opakowaniu informuje nas, czy należy ją wmasować zaraz po nałożeniu, czy podczas zmywania. Rozpuszczony makijaż razem z maską zmywamy letnią wodą, lub innym produktem i przy użyciu wacików. Niestety sposób ten nie nadaje się do oczyszczenia skóry wokół oczu, ani rzęs.
   Niektóre z nas twierdzą, że nie lubią demakijażu. Moim zdaniem, osoby te po prostu nie znalazły jeszcze dla siebie najlepszego i najwygodniejszego rozwiązania. W momencie, kiedy już to zrobią, demakijaż i oczyszczenie skóry ze wszystkiego, co zgromadziło się tam w ciągu dnia, staje się czystą przyjemnością.

wtorek, 14 listopada 2017

Uzupełnianie rzęs

   Jak często uzupełniać? To drugie najczęściej słyszane przeze mnie pytanie przy zabiegu przedłużania i zagęszczania rzęs. Odpowiedź: co 3 tygodnie. Dlaczego tak często? Nie można dłużej? To z reguły kontynuacja rozmowy.
   Częstotliwość z jaką uzupełniamy rzęsy nie jest wzięta znikąd. Ma na to wpływ naturalny cykl wzrostu rzęs. Jak on wygląda? Zaczniemy od momentu, kiedy rzęsa jest już dorosła. Ten okres w jej życiu to Katagen- tzw. faza obumierania, w której nasza rzęsa już nie rośnie i wygląda pięknie. Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy, bo w tym samym czasie cebulka włoska obumiera. Zaraz po fazie katagenu rzęsa wchodzi w fazę Telogenu- tzw. faza odpoczynku i wypadania. Na początku tego okresu, nasz włosek cały czas ma się dobrze i nie zamierza wypadać, cały czas wygląda pięknie. W tym samym czasie w mieszku włosowym powoli zaczyna się tworzyć nowa cebulka przyszłej rzęsy. Nowy włosek wchodzi w okres Anagenu (gdzie nowa cebulka już wyprodukowała nową rzęsę). Właśnie ta nowa, malutka jeszcze rzęska rosnąc, wypycha starego włoska, który wypada. Chwilę później widzimy już nową rzęsę, która rośnie coraz dłuższa, aż osiągnie pełną długość i wejdzie ponownie w fazę katagenu... i tak w kółko. Niby niczego to nie wyjaśnia, a jednak bez znajomości tej cykliczności w życiu naszych rzęs, nie zrozumiemy, dlaczego musimy je uzupełniać.
   Przejście całego cyklu zajmuje rzęsie od 2 do 3 miesięcy. Szacuje się, że podczas pierwszej aplikacji, w fazie katagenu znajduje się około 33% rzęs i tylko do tych rzęs możemy przykleić te syntetyczne. Następne 33% jest w fazie wzrostu (tzw. babylashes). Niestety ich nie możemy przedłużyć, ponieważ nie utrzymają ciężaru rzęsy syntetycznej, inaczej, po prostu wypadną zbyt wcześnie pod jej ciężarem. W takim przypadku, aby nowy włosek wyrósł w tym samym miejscu, musimy czekać około 2 miesięcy.  Dlatego też przy uzupełnieniu będzie się wydawało, że rzęs jest mniej. Pozostałe 33% jest w fazie wypadania i nawet, jeśli je przedłużymy, wkrótce wypadną.
Te 33% babylashes potrzebują około trzech tygodni, aby osiągnąć swoją maksymalną długość.
   Patrząc na kwestię uzupełniania od innej strony. Na każdym oku mamy około 250 rzęs. W ciągu dnia wypada nam od dwóch do pięciu rzęs z każdego. Liczymy średnio, po trzy włoski dziennie. Teraz już tylko matematyka: 3rzęsy x 7dni = 21 rzęs, dalej 21rzęs x 3 tygodnie = 63 rzęsy. Podsumowując po trzech tygodniach ubędzie nam około 1/3 rzęs, a kolejne 1/3 będzie gotowe do przedłużenia, czyli brakuje nam około 60% rzęs.
   Trzeba pamiętać, że podane wartości są uśrednione. Jednej z nas wypadają tylko dwie rzęsy dziennie i po trzech tygodniach aplikacja będzie wyglądała całkiem nieźle, innej natomiast wypada pięć dziennie i już po dwóch tygodniach będzie wyglądała nie najlepiej. Tak samo wygląda sytuacja z ilością rzęs na jednym oku. Jedne z nas mają 300 rzęs (powyżej średniej), inne mogą mieć zaledwie 150 (poniżej średniej). Przy małej ilości włosków ubytki mogą być dość widoczne nawet po dwóch tygodniach. Niestety natura nie jest sprawiedliwa... Dlatego właśnie odległość między jedną aplikacją, a drugą wynosi do trzech tygodni.


wtorek, 7 listopada 2017

Zostanę bez rzęs...?

Pytanie, które słyszę najczęściej. Czy potem zostaną mi jakieś moje rzęsy?
   Odpowiedź pozornie jest prosta. Jeśli rzęsy są zaaplikowane prawidłowo, oraz dbasz o higienę okolicy oka, to nie zniszczą rzęs naturalnych. 
   Teraz dalej zagłębiamy się w temat, co to znaczy "prawidłowo"?Przede wszystkim chodzi to o prawidłowy dobór rzęs, tak, aby nie obciążały nadmiernie rzęs naturalnych. Jeśli założone rzęsy są zbyt długie, lub zbyt grube, rzęsy naturalne mogą zacząć nadmiernie wypadać pod wpływem ciężaru.  Rzęsy będą również zbyt obciążone jeśli, przy metodzie objętościowej, wachlarze będą źle rozłożone. Im szerzej rozłożony wachlarz, tym mniejsze obciążenie dla rzęsy naturalnej. Nie koniecznie będzie to widoczne zaraz po pierwszej aplikacji, czasem widzimy po prostu, że np.po uzupełnieniu, efekt jest o ponad połowę mniej widoczny, a przy drugim zaczynamy się zastanawiać, gdzie nasze rzęsy się schowały. 
   "Prawidłowo" znaczy również, bez sklejania rzęs naturalnych. Zdarzyło mi się nie raz widzieć pozostałości prac  "stylistek", gdzie rzęsy naturalne były sklejone po trzy, cztery, a do tej kępki doklejone kilka rzęs syntetycznych. W takim wypadku, rzęsy sklejone będą ciągnąć jedna drugą, mogą powodować swędzenie i uczucie podrażnienia powieki, co skutkuje nieświadomym pocieraniem oka. W efekcie, albo najdłuższa z rzęs naturalnych wyrwie te mniejsze, albo my pocierając oko, nawet przez sen, je powyrywamy.
   Teraz kiedy wiesz już, co to znaczy "prawidłowo", następny czynnik który ma wpływ na stan naszych rzęs, a mianowicie: higiena oka. Jeśli nie dbacie prawidłowo o okolicę oczu, u nasady rzęs będzie gromadzić się złuszczony naskórek, sebum, resztki kosmetyków.

Jeśli stan ten będzie trwał wystarczająco długo, może spowodować szybsze wypadanie rzęs, wolniejszy ich przyrost, a w efekcie końcowym, do znacznego ich przerzedzenia. W najgorszym wypadku stan ten zwiększa ryzyko zarażenia nużeńcem. Nużeniec jest pajęczakiem z rodzaju roztoczy, który żyje w naszych gruczołach łojowych i mieszkach włosowych m.in. powiek. Efektem m może być nadmierne wypadanie rzęs i brwi. 

(osoby zainteresowane objawami i leczeniem odsyłam na https://nuzeniec.com.pl/opis-choroby/ )

Modelowanie oka

   Nie wszyscy wiedzą, że podczas zabiegu przedłużania i zagęszczania rzęs możemy zmodyfikować kształt oka (zmniejszyć widoczność opadającej powieki, otworzyć oko, wyciągnąć zewnętrzny kącik- kocie oko itp.).Możemy to osiągnąć zarówno odpowiednim doborem długości rzęs, jak i odpowiednim ich rozmieszczeniem. Naturalne rzęsy na naszych oczach układają się od najkrótszych w wewnętrznym kąciku oka poprzez najdłuższe w odległości około 2/3, do stopniowo coraz krótszych w zewnętrznym kąciku.
   Jeśli Twoje oczy są małe nie będzie dobrym wyborem 'kocie oko" z mega długimi rzęsami. Optycznie pomniejszy to Twoje oczy. Zamiast tego spróbuj rzęs troszkę krótszych w zewnętrznym kąciku, a dłuższych dopiero od 1/3 powieki ('wiewiórcze oko:)). Jeśli masz opadającą powiekę, odwróć od niej uwagę otwierając oko", gdzie najdłuższe rzęsy znajdują się po środku. Jeśli nie masz opadającej powieki możesz śmiało wypróbować kształt "kociego oka" tak pożądany przez większość kobiet. Wyciągnięty i podkreślony zewnętrzny kącik sprawia, iż nasze spojrzenie staje się bardziej tajemnicze i seksowne.
   Na pewno zastanawiacie się teraz po co ten cały wywód, przecież same nie będziecie robić sobie rzęs. Macie racje, same nie, ale we współpracy ze stylistką. Chce Was zachęcić do brania czynnego udziału w zabiegu, do rozmowy, bo to Wy a nie stylistka, będziecie te rzęsy nosić. Najgorsze co, możecie zrobić, to po prostu się położyć i poddać. Rozmawiajcie, pytajcie, jakie rzęsy mają zostać użyte, jaki klej? Pytajcie o grubość rzęs i ich długość, o to, jaki "kształt oka" będzie zastosowany. Zainteresujcie się dlaczego tak? Może wolałybyście inaczej? Jeśli się nie da, to dlaczego? Nie bójcie się takiej rozmowy, żadna stylistka nie poczyta wam tego za złe.
   Niestety dostęp do rzęs jest w dzisiejszych czasach bardzo łatwy i zabieg może wykonać przysłowiowa "Pani Kowalska", która nie ma pojęcia o tym co robi. Taka osoba w odpowiedzi na Wasze pytania, spojrzy na was, jak na wariatkę.  W tym momencie powinnyście wziąć nogi za pas i uciekać. Jeśli taka osoba nie wie o co wam chodzi, znaczy to, iż prawdopodobnie robi rzęsy każdej klientce tak samo, bez względu na to, w jakim stanie są rzęsy naturalne, jaki jest oczekiwany efekt, ani jaki jest naturalny kształt oka.
   Druga sprawa oglądajcie prace stylistek, szczególnie zdjęcia zrobione "od góry". W takim ujęciu widać z reguły, czy rzęsy są posklejane, czy nie, czy ładnie i równo się układają, oraz czy (w przypadku metod objętościowych) rzęsy porozkładane są w równe wachlarze, czy też poprzyklejane po prostu kupkami, jak się chwyciło.
(zdjęcie) Stylizacja Rzęs Lola, Gdynia
   Przez lata pracy widziałam najprzeróżniejsze rzęsy wykonane przez inne "stylistki". Często proszona byłam o ratunek. Niestety przy źle wykonanej aplikacji, często zdjęcie tego, co miało być rzęsami, nie wystarczy. Z reguły rzęsy naturalne zostają w kiepskiej formie, przerzedzone, skrócone i znacznie osłabione. Dlatego też po świecie krąży opinia, iż przedłużanie rzęs niszczy rzęsy naturalne, co jest nie prawdą. Kiedy rzęsy syntetyczne są odpowiednio dobrane oraz dobrze zaaplikowane, tym naturalnym nic nie grozi. Więc jeszcze raz, bądźcie dociekliwe i pytajcie. Pozdrawiam.
(O wypadaniu rzęs i uzupełnianiu będzie następnym razem :))

Grubość rzęs i metoda wykonania stylizacji

   Pierwszy zabieg zawsze zaczynamy od dobrania rodzaju rzęs i metody, tak aby osiągnąć efekt najlepszy z możliwych. Metoda i rodzaj rzęs jakich użyjemy, w dużej mierze zależy od stanu naszych rzęs naturalnych. 
   Jeśli Twoje rzęsy są dość grube i mocne, a zależy Ci na subtelnym efekcie, śmiało możesz nosić metodę 1 do 1 i grubsze rzęsy (0,15mm), lub 2:1 wykonaną odrobinę cieńszymi rzęsami (0,10mm). Mocniejszy efekt dadzą metody objętościowe, gdzie do jednej rzęsy naturalnej możemy dokleić od trzech do nawet piętnastu rzęs syntetycznych. W tym wypadku wraz ze wzrostem ilości rzęs do jednej naturalnej, zmniejsza się ich grubość (od 0,07mm, przy metodzie 3D, 4D do 0,03mm przy największych objętościach).
Jeśli Twoje rzęsy nie należą do tych mocnych, niestety odradzam używanie rzęs grubszych, nawet przy metodzie 1:1. W takim wypadku grubością optymalną będzie 0,10mm lub 0,12mm. Odpowiednio przy metodzie 2D 0,7mm, przy większych objętościach odpowiednio cieńsze rzęsy (0,05mm, 0,03mm).
Czynnikiem który decyduje o wyborze metody, oprócz stanu rzęs naturalnych, jest ich ilość. Musisz pamiętać, że nie u każdego metoda, np. 1:1, będzie wyglądała tak samo. Jeśli masz dużo swoich rzęs i zależy Ci na naturalnym efekcie końcowym, śmiało możesz wybrać metodę 1:1. Jeśli zależy ci na nieco mocniejszym efekcie, ale wciąż wyglądającym naturalnie, sprawdzi się metoda 2D (lub 3D przy użyciu cieńszych niż zazwyczaj rzęs). Typowy efekt WOW uzyskasz przy metodach objętościowych (3D i więcej).
   Jeśli Twoich rzęs nie jest zbyt dużo, efekt przy metodzie 1:1 będzie praktycznie niezauważalny. W takim przypadku lepiej zastosować metodę 2D lub 3D, która będzie wyglądała bardzo naturalnie, ale efekt będzie widoczny. Aby uzyskać efekt WOW, najlepiej sprawdzą się metody objętościowe (4D i więcej).
(praca Salon Lola Gdynia)

   Długość rzęs syntetycznych jest następną sprawą na którą ma wpływ kondycja rzęs naturalnych, jak i odległość pomiędzy okiem, a łukiem brwiowym. Jeśli Twoje oczy są dość małe, a przestrzeń pod łukiem brwiowym niewielka, wybór rzęs bardzo długich (12mm lub dłuższe), nie będzie najlepszym pomysłem. Taka stylizacja sprawi, że twoje rzęsy po zabiegu będą sięgały aż po łuk brwiowy, zakrywając całą powiekę. Efekt będzie znacząco odbiegał od naturalności. Sprawi to również, iż oczy wydadzą się jeszcze mniejsze.
W przypadku, gdy cieszysz się dużymi oczyma ze sporą przestrzenią pod brwią, krótkie rzęsy mogą nie zdać egzaminu. Efekt będzie bardzo subtelny i nie do końca naturalnie wyglądający. Wybrana długość rzęs zdecydowanie może być większa. Nie mówię tu o długościach sięgających 15 mm, raczej o 11 i 12 mm.
Przy zabiegu przedłużania i zagęszczania rzęs musisz przede wszystkim pamiętać, że do każdej stylizacji potrzebne jest podejście indywidualne, tak abyś Ty była zadowolona z efektu zabiegu, a Twoje rzęsy pozostały zdrowe i w dobrej kondycji, nawet po długotrwałym noszeniu rzęs syntetycznych.

Klej do rzęs i uczulenia
     Dostępne na rynku kleje renomowanych firm, takich jak Secret Lashes, nie mają dużego potencjału uczulającego (uczulenia zdarzają się bardzo rzadko). Jeśli martwisz się, że możesz być uczulona, umów się wcześniej na tzw. próbę uczuleniową.
    Próbę taką wykonuje się poprzez doklejenie dwóch, trzech rzęs w zewnętrznym kąciku oka, tak aby nie odróżniały się one od rzęs naturalnych. Jeśli jesteś uczulona, to pierwsze objawy (swędzenie , z reguły na początku dość delikatne, potem coraz silniejsze, uczucie podrażnienia, przesuszenie gałki ocznej, uczucie piasku pod powieką, zaczerwienienie gałki ocznej i/lub powieki, wyraźne przekrwienie gałki ocznej, lekka lub znaczna opuchlizna) wystąpią krótko po lub, do 48 godzin po wykonaniu aplikacji.( nie będę was męczyć zdjęciami.) W takim przypadku umów się na zdjęcie rzęs jak najszybciej. Zastosuj krople łagodzące lub nawilżające, jeśli nie masz ich w domu, może być zwykła sól fizjologiczna, okłady z rumianku. Nie wyleczą one oka, ale sprawią, że dolegliwości bólowe, swędzenie, opuchlizna itp. będą łatwiejsze do zniesienia.  Musisz pamiętać, że trwałe podrażnianie powiek lub gałki ocznej może doprowadzić do stanów zapalnych, które zazwyczaj kończą się antybiotykiem i mogą spowodować pogorszenie widzenia (trwałe lub tymczasowe).
   Poza tym musisz pamiętać, iż możemy się uczulić na klej nawet jeśli od roku stosujemy ten sam preparat. Innymi słowy, nawet jeśli od roku masz zakładane rzęsy przy pomocy konkretnego kleju, nie znaczy to, że będziesz mogła go nosić do końca życia. Może zdarzyć się również alergia krzyżowa. W sytuacji, gdy cały czas nosisz rzęsy doczepione tym samym klejem, może on Cię uczulić, gdy np. zmienisz krem pod oczy, lub żel do mycia twarzy, płyn do demakijażu.
   Jeśli bardzo zależy Ci na przedłużeniu, zagęszczeniu rzęs pocieszy Cię fakt, iż to, że jesteś uczulona na jeden z nich, nie znaczy, że będzie tak ze wszystkimi klejami. Na rynku dostępne są różne kleje do przedłużania rzęs, więc nie pozostaje nic innego, jak wykonywać próby na różnych klejach.
     Na rynku dostępne są również kleje dla alergików, jednakże taki klej ma obniżoną trwałość (około 3 tygodni/ klasyczny klej ma trwałość wiązania do 6 lub 8 tygodni) i może zdarzyć się, że również Cię uczuli.
Dlatego właśnie przed poddaniem się zabiegowi, trzeba ponownie zrobić próbę uczuleniową.
Jeśli w ciągu 48h. nic się nie wydarzy, znaczy, że możesz spokojnie poddać się zabiegowi.